Rekrutacja i dyskryminacja nie
powinny być ze sobą zestawiane, nie powinno się nawet myśleć o dyskryminacji
podczas planowania poszukiwania nowych pracowników. Żaden pracodawca nie
przyzna się, że celowo pomija pewne grupy kandydatów, gdy dokonuje nawet wstępnej
selekcji aplikacji. Czy w Polsce się więc dyskryminuje, czy też nie?
Swego czasu, gdy odbywałam staż w
jednej z bardziej znanych agencji personalnych, klient (a więc zlecający
rekrutację), podając kluczowe kryteria wyboru na koniec swego długiego wywodu
uraczył pracowników agencji takim stwierdzeniem: ,,...a najlepiej, aby to była
starsza, upierdliwa kobieta po pięćdziesiątce". Mniej lub bardziej jawnie
zasugerował więc dyskryminację kandydatów ze względu na wiek i płeć. Nie zawsze
jednak tak jasno stawia się dyskryminacyjną kawę na ławę rekrutacji. Wielu
zleceniodawców nie mówi otwarcie o swoich przekonaniach czy stereotypach, w
które wierzy (przykładowo, że młode dziewczyny natychmiast po zatrudnieniu
zachodzą w ciążę, a starsi panowie ciągle wyznają zasadę brzmiącą ,,czy się
stoi, czy się leży...").
OBRONA PRZED DYSKRYMIANCJĄ -
PERSPEKTYWA REKRUTERA
Cóż ma zrobić rekruter, którego
zadaniem jest odnaleźć kandydata możliwie najbardziej zbliżonego do wyobrażenia
ideału wykreowanego przez zleceniodawcę? Przede wszystkim rolą osoby
przeprowadzającej rekrutację jest znaleźć świetnego fachowca z całym
inwentarzem jego kwalifikacji, kompetencji, umiejętności i talentów. Płeć,
wiek, wyznanie, orientacja seksualna, preferencje polityczne się nie liczą,
rekruter musi je ignorować, nawet gdy zlecając rekrutację czyni jakiekolwiek
sugestie. Dyskryminacja kandydatów, niezależnie od obszaru dyskryminacji, jest
wbrew prawu i - przede wszystkim - wbrew powszechnie uznawanym zasadom
moralnym.
W przypadku, gdy rekrutujemy -
przykładowo - na stanowisko uznawane powszechnie za typowo ,,kobiece", a
naszym faworytem podczas rekrutacji jest mężczyzna, powinniśmy klientowi
(zlecającemu rekrutację) racjonalnie uargumentować tą, a nie inną kandydaturę,
odwołując się do obiektywnych danych i faktów (np. odpowiedni staż pracy,
doświadczenie zbieżne z wymaganym, dodatkowe umiejętności, unikatowe
wykształcenie itp.).
OBRONA PRZED DYSKRYMIANCJĄ -
PERSPEKTYWA KANDYDATA
Wysyłając dokumenty aplikacyjne
nigdy nie możemy mieć pewności kto i z jakim światopoglądem, przemyśleniami oraz
przekonaniami je przeczyta. Jeżeli nie należymy do grona optymistów i obawiamy
się, że osoba rekrutująca może być z jakiegoś względu uprzedzona do grupy
społecznej, którą reprezentujemy, możemy bez obaw w naszym CV pominąć kilka
elementów, jak np.:
- Data urodzenia
- Stan cywilny
- Obywatelstwo
- Zdjęcie
Co więcej, w krajach Zachodniej
Europy, w celu uniknięcia dyskryminacji ze względu na pochodzenie, płeć, wiek, kolor
skóry czy wyznanie, wysyła się dokumenty aplikacyjne incognito - podając
jedynie takie informacje jak dane kontaktowe (numer telefonu, adres e-mail),
wykształcenie, doświadczenie, umiejętności, zainteresowania itp. Pomija się
więc - wydawałoby się - najważniejszy element CV jak imię i nazwisko.
Nasuwa się kolejne pytanie - jakie
emocje może wzbudzić CV pozbawione elementarnych danych o kandydacie, jakimi są
imię i nazwisko. Przesyłając dokumenty aplikacyjne, kandydat musi osiągnąć dwie
rzeczy - ukazać siebie jako profesjonalistę, a także zachęcić pracodawcę do
spotkania. Czy osoba, która de facto się nie przedstawia, wzbudza zaufanie?
Nie wyobrażam sobie odrzucać pracownika ze względu na wiek, płeć czy kolor skóry. Każdy na rynku pracy powinien mieć równe szanse a jeśli nie dostaje pracy to ze względu na swoje kwalifikacje czy predyspozycje. A takie można sprawdzić z pomocą narzędzia HR jakim jest https://extended.tools/extended-disc-analiza-indywidualna/ . Pomocne w czasie rekrutacji jak również po zatrudnieniu pracowników.
OdpowiedzUsuńrzetelne treści i fajne wpisy
OdpowiedzUsuń